![]() |
źródło zdjęcia: matras |
Kultowy eksperyment Marty Sapały był dla mnie impulsem do wprowadzenia pozytywnych zmian w moim dotychczasowym życiu.
Jak większość z nas wpadłam we współczesna pułapkę konsumpcjonizmu - polubiłam kupowanie dużych ilości tanich i zazwyczaj całkowicie zbędnych przedmiotów. Z aktu zakupu czerpałam krótkotrwałą przyjemność, jakiej nie dawało mi posiadanie nowozakupionych rzeczy.
Ocknęłam się jednak w porę, około dwóch lat temu. Wtedy zetknęłam się z filozofią minimalizmu i odkryłam, że jest to remedium na większość moich problemów.
Żyjąc w małym mieszkaniu w bloku miałam ogrom ubrań, których nigdy nie założyłam; kosmetyków, nagromadzonych na zapas; "pamiątkowych" bibelotów, zbieranych całe życie; notatek ze studiów, kwitków i dokumentów a nawet drobiazgów znalezionych na ulicy.
Często dokonywałam przeglądów i selekcji ale problem nie znikał tylko się nawarstwiał. Było mi żal rozstać się ze swoimi rzeczami, nawet gdy z obiektywnego punktu widzenia były one bezużyteczne i całkowicie zbędne. Mało tego - zmanipulowana sprytnie pomyślanymi akcjami marketingowymi dokupowałam "okazyjnie" kolejne zbędne przedmioty na wyprzedaży, w promocji, w pakiecie, w wielopaku lub w atrakcyjnej cenie, ze sklepu internetowego.
Literatura na temat minimalizmu otworzyła mi oczy. "Mniej" Marty Sapały nie jest pierwszą pozycją jaką przeczytałam z tej kategorii ale ukazuje wyjątkowe podejście. Nie namawia do natychmiastowego pozbywania się bez skrupułów już posiadanego dobytku i uszczuplania dóbr ale do zaprzestania impulsywnego kupowania.
Autorka wspólnie z grupą ochotników poddaje się dobrowolnemu eksperymentowi - "Rok bez zakupów". Brzmi jak sci-fi ale dla większości uczestników okazało się w różnym stopniu wykonalne.
Wymienianie się ubraniami, przetworami, a nawet mieszkaniami. Szukanie "okazji" na internetowych portalach z ogłoszeniami lokalnymi. uprawianie ogródka, zbieranie płodów dziko rosnących roślin, recykling. Można godnie przeżyć cały rok wydając pieniądze jedynie na opłacanie rachunków, podstawowe produkty spożywcze, konieczne środki transportu czy materiały do pracy. Wykonalne jest przeżycie całego roku bez zakupu ubrań, słodyczy, kosmetyków, jedzenia na mieście czy wynajmowania taksówek.
Książka ta nauczyła mnie, że iść pod prąd to żadna ujma. Sprzeciw wobec konsumpcyjnego stylu życia nie jest ekstremizmem ale detoksem. Porusza ona palące globalne problemy: ograniczenie transportu, przemysłowej produkcji, niepohamowanego wzrostu odpadków i zanieczyszczeń - to wszystko jest możliwe do osiągnięcia gdy zredukujemy zakupy.
Podstawowe wnioski, jakie wyciągam z lektury powyższej pozycji:
1. Zakupy nie dają szczęścia, poczucia satysfakcji, spełnienia ani bezpieczeństwa.
2. Podstawowym zadaniem marketingowców nie jest promowanie produktu ale rozbudzanie w konsumentach nowych, sztucznie wykreowanych potrzeb.
3. Antykonsumpcjonizm nie jest wyrzeczeniem ale wolnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz