czwartek, 5 stycznia 2017

Dziewczyna, o której lepiej nic nie wiedzieć... - "The Authopsy of Jane Doe" André Øvredala


źródło zdjęcia: filmweb
"Autopsja Jane Doe" to nietypowy jak na współczesne kino obraz, w którym autorzy zachowali klasyczną dla antycznego dramatu jedność czasu, miejsca i akcji. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się w ciągu jednego popołudnia w miejskiej kostnicy i mają ścisły związek z tytułową autopsją.

Podobnie jak w greckim teatrze mamy tu także trójkę głównych bohaterów: dwóch koronerów i... zwłoki. Koronerzy to Tommy i Austin Tildenowie, ojciec i syn. Sporo ich dzieli ale zdecydowanie dużo więcej łączy. Różnią się przede wszystkim podejściem do śmierci żony i matki: Tommy ciągle nie może się z nią pogodzić, Austin wydaje się być w pełni pogodzony a nawet momentami zobojętniały. Obaj jednak dzielą pasję do pracy, są jednakowo zaangażowani, staranni i profesjonalni.

Austin nie wie, jak i kiedy ma powiedzieć ojcu, że wspólnie ze swoją dziewczyną planują wyjechać z miasta i zacząć nowe życie. Boi się reakcji Tommy'ego, który od śmierci żony skupił się na zachowaniu jak największej liczby pamiątek i wspomnień - wszystkiego, co mu po niej pozostało. Utrata kontaktu z ich wspólnym synem byłaby dla niego olbrzymim ciosem.

W dniu, w którym Austin ma omówić z ojcem tę kwestię szeryf przywozi do kostnicy zwłoki młodej dziewczyny. Według policji zostały one znalezione pod podłogą domu, w którym kilka dni wcześniej rozegrał się rodzinny dramat – żaden z domowników nie przeżył masakry. Nie ma żadnych świadków, drzwi były pozamykane od środka, nikt nie ocalał. Tożsamość i przyczyna śmierci większości ofiar jest znana, zagadką pozostaje kim jest i w jaki sposób zginęła tajemnicza Jane Doe (taki przydomek dostają w USA wszystkie żeńskie ofiary, których tożsamość nie jest znana).

Obaj koronerzy przystępują do oględzin zwłok. Już na samym początku zadają sobie kilka pytań, na które nie znajdują odpowiedzi. 
Dlaczego ciało dziewczyny, która według policji nie żyje od kilku dni nie ma oznak zesztywnienia stawów ani stężenia mięśni?
Czemu mimo, że wykopano ją spod podłogi nie ma żadnych zadrapań ani obrażeń? 
Z jakiego powodu wokół połamanych kości jej nadgarstków i kostek nie ma zasinienia?
Co sprawiło, że jej tęczówki zdążyły już zmętnieć a krew jeszcze nie krzepnie w żyłach? 
Skąd u niej deformacja talii i żeber?

Tommy i jego syn po raz pierwszy spotkali się z takim przypadkiem. Ponadto od czasu, gdy ciało tajemniczej dziewczyny zostało przywiezione do kostnicy wokół mężczyzn zaczynają się dziać rzeczy dziwne i niewyjaśnione – radio samo zmienia stacje, w korytarzu słychać niepokojące odgłosy, zasilanie szaleje a na zewnątrz rozpętuje się burza.

W trakcie sekcji zwłok koronerzy odkrywają, że narządy denatki zostały wielokrotnie okaleczone, była ona palona a po zdjęciu z jej mięśni skóry znajdują po jej wewnętrznej stronie wytatuowane okultystyczne symbole. Podejrzewają, że dziewczyna była torturowana i złożona w ofierze. Jednak prawda okazuje się jeszcze bardziej przerażająca...

"Autopsja" jest filmem minimalistycznym w formie i treści, ale jako pierwszy film od X lat naprawdę mnie on wystraszył. Jest to dzieło krwawe, momentami zahaczające niebezpiecznie o gatunek "gore" ale niewątpliwie nie jest to typowe dla dreszczowców klasy b bezsensowne obrzucanie się flakami i wymiocinami tylko wyważone, realistyczne, naturalistyczne sceny. Nic nie dzieje się tutaj bez przyczyny. Koronerzy dokonują autopsji w pełnej powadze mimo niewytłumaczalnych w wielu przypadkach odkryć.

Film ten jest dla mnie zdecydowanie objawieniem 2016 roku, polecam go wszystkim fanom ghost stories, wiedźm i okultyzmu. Ani przez moment nie jest monotonny czy nużący, trzyma w napięciu i wyróżnia się na tle innych horrorów z ostatnich lat.